Nie każda droga musi prowadzić poza granice Czechosłowacji. Nasze kraje są piękne iz pewnością jest co podziwiać. Nasz mały Leonard miał dziewięć miesięcy i przez miesiąc przygotowywaliśmy się do jego pierwszej dalekiej podróży w naszej Mice. Chcieliśmy najpierw sprawdzić, jak on to zniesie i jak my sobie z tym poradzimy, więc wybraliśmy się na weekend do północnych Czech.
Wyjechaliśmy z Rużomberka w piątek po pracy i wieczorem dotarliśmy do Zlína do ZOO, które naszym zdaniem jest jednym z najpiękniejszych, jakie do tej pory widzieliśmy. Spaliśmy na parkingu przed ZOO Leśna - Zlín a rano poszli na spacer z wózkiem. ZOO jest bardzo duże i podzielone według kontynentów, więc stopniowo przemierzasz cały świat. Częścią ZOO jest też ładny zamek, który widzieliśmy tylko z zewnątrz.
W ZOO spędziliśmy pół dnia, a potem przenieśliśmy się do pobliskiego Kroměříža. My pohamowaliśmy na zewnątrz kwiat ogród ale zapomnieliśmy wziąć aparat fotograficzny więc ja don't mam jakieś obrazy. skorzystam z internetu. Ogród był ładny, kupiliśmy precle na wycieczkę i ruszyliśmy w stronę jaskini Macocha. Dotarliśmy tam wieczorem i spaliśmy na parkingu pod jaskinią, gdzie stały już dwa polskie VW California. Moje serce zapiszczało, wytarłem ślinę i poszedłem spać.
Rano po śniadaniu przygotowanym przez Weronikę poszliśmy do jaskini, ale ku naszemu rozczarowaniu pani w okienku poinformowała nas, że jeśli nie mamy rezerwacji, nie wejdziemy do jaskini. Podnieśliśmy więc kotwice i ruszyliśmy w stronę bajkowej wioski. Znaleźliśmy to miejsce przez przypadek w Internecie i chcieliśmy je zobaczyć, ponieważ domy tutaj wyglądały magicznie. Po drodze zatrzymaliśmy się na zamku Pernštejn. Wózkowi ciężko było dostać się tutaj do zamku, ale zamek był całkiem ładny, więc było warto. Obiad zjedliśmy na grillu pod zamkiem i pojechaliśmy dalej do domków letniskowych.
Bajkowa wieś - Podlesíčko jest częścią resortu hotelowego Podlesí koło Svratki. Domy są do wynajęcia i za opłatą można po prostu spacerować między nimi. Wygląda tu magicznie i na pewno jeszcze tu wrócimy. Więcej o ośrodku można przeczytać tutaj (tutaj). Kontynuowaliśmy naszą podróż obok kilku ładnych stawów i zamku Kočičí, który ominęliśmy, ponieważ chcieliśmy złapać safari w Dvur Králové nad Labem. Z braku czasu przegapiliśmy też duże akwarium w Hradcu Králové, które pierwotnie chcieliśmy odwiedzić.
Przyjechaliśmy godzinę przed zamknięciem safari. Safari w zoo Dvur Králové jest dłużej otwarty. Całe safari przeszliśmy bardzo szybko. Byłem nim rozczarowany. Jako dziecko byłem na safari pod Wiedniem, gdzie wielbłąd przegryzł dywanik, który mieliśmy na dachu naszej Škody, a słoń ślinił się trąbą po wnętrzu samochodu, gdy nie zdążyliśmy zamknąć szyby . Lew leżał po drugiej stronie ulicy i nie chciał nas puścić. Po prostu pamiętam to jako wspaniałe doświadczenie, które chciałem dać Leonardo. Tutaj widzieliśmy tylko jelenie i sarny i antylopy. Zebra wydała mi się tym egzotycznym zwierzęciem, jeśli pomyślimy o gepardach, które leżały za płotem odwrócone do nas plecami. Aby zadośćuczynić niesmakowi, wybraliśmy się do ZOO, które muszę przyznać jest całkiem sympatyczne. Mieliśmy spędzić noc w obozie, który jest częścią ZOO, a tu żyrafa życzy wam dobrej nocy. Przynajmniej tutaj czujesz się jak na safari w Afryce.
W nocy zaczęła się gwałtowna ulewa, zrobiło się naprawdę zimno, a ponieważ nie mieliśmy żadnego rozwiązania ogrzewania w samochodzie, odpaliłem auto o czwartej nad ranem, co bardzo ucieszyło pozostałych obozowiczów. Na szczęście nie było ich dużo. Rano obudziła nas zima i kiedy wyjrzałem zza zarośniętych szyb i zobaczyłem gościa przemokniętego obok swojego namiotu, podziękowałem Mice nawet bez ogrzewania. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do domu. Tego popołudnia nadal miałem przyjęcie urodzinowe z przyjaciółmi w domu. Wyjazd testowy poszedł całkiem nieźle, mały Leonard zniósł go dobrze i ujawnił nam kilka niedociągnięć, które trzeba będzie wyeliminować przed wyjazdem do Grecji.
Komentarze
Dodaj komentarz