Jako kolejny cel półdniowej wycieczki z Janskich Lázně wybraliśmy Czarną Górę. Ponieważ od zejścia ze Śnieżki mieliśmy jeszcze kilometry na nogach, zdecydowaliśmy, że wystarczy nam mniej niż dwa kilometry pieszo z kolumnady uzdrowiskowej do stacji wsiadania Czarnogórskiego Ekspresu. Tak nazywa się kolejka linowa na szczyt Czarnogóry. Ze względu na porę roku, czyli połowę maja, kiedy sezon zimowy już się skończył, a do lata jeszcze daleko, pasażerowie mogli liczyć na palcach jednej ręki. A w 8-osobowej kabinie pojechaliśmy sami.
Czarnogóra ma 1299 wzrostu i ma nadajnik telewizyjny na szczycie. Nasze pierwsze kroki doprowadziły do wieży widokowej Panorama. Decydując się na pokonanie 106 schodów, dotrzesz do platformy widokowej na wysokości 21 metrów. Pogoda dopisała, więc mieliśmy piękny widok we wszystkich kierunkach. Warte odwiedzenia jest również czarnogórskie torfowisko, które jest największym torfowiskiem typu leśnego w Karkonoszach. Największa głębokość torfowiska wynosi 2,5 metra. Zbudowano tu ścieżkę dydaktyczną z tablicami informacyjnymi, która prowadzi od stacji kolejki linowej do Pardubické boudy. Rowerzyści nie mają na niej wstępu. Jest jednak otwarty od czerwca do października. Więc mieliśmy pecha w maju…
Więc przynajmniej minęliśmy okolicę, więc hotel Černá bouda oraz Hotel Górski, czyli miejsca przeznaczone dla miłośników pieszych wędrówek, jazdy na nartach i kolarstwie, w tym paralotniarzy i lotni, które są również bardzo popularne w Czarnogórze ze względu na adrenalinę. Rowerzystom udostępniono także pierwszą karkonoską edukacyjną ścieżkę rowerową o długości 1 kilometrów.
Jeszcze bardziej zaskoczył nas widok Sokolskiej budy, która została zbudowana w 1929 roku i była i nadal jest jedną z największych chat z bali w Czechach. Po 1989 roku wrócił do Sokołów, potem kilkakrotnie zmieniali się właściciele, a ponieważ nie mogli konkurować z dobrze prosperującymi i nowocześniejszymi lokalami, zaczął on nieubłaganie podupadać. Nie wiem, czy sam, czy z czyjąś pomocą, ale na pierwszy rzut oka widać, że trudno jest uratować. Poobijane okna, deski, wszechobecne wystające kawałki drewna i wieczność, która pokonała domek w latach trzydziestych, chroniąc go przed niesprzyjającą pogodą, to tylko smutny widok.
Kiedy później zainteresowałem się tym, kto jest obecnie właścicielem, w Internecie znalazłem informację, że Sokolská bouda należy do praskiego dewelopera, który planuje na jego miejscu wybudować nowy hotel. Więc kto wie, jak wszystko się potoczy. Po kilku kilometrach spaceru wróciliśmy do kolejki linowej i wróciliśmy do Janske Lazne. Wycieczka była fajna, ale latem, kiedy ścieżka dydaktyczna jest otwarta przez torfowisko czarnogórskie, zapewne byłaby jeszcze ciekawsza.
Komentarze
Dodaj komentarz