Przez ostatni miesiąc zaciągałem dziewczyny we wszystkie miejsca, gdzie były jakieś pagórki. Wszystko zmierzało w kierunku tegorocznego głównego celu, a mianowicie: przejechania wycieczki rowerowej z Pilzna do obozu Karolina (wieś Planá) - 66 km. Dziewczyny pytały, ile metrów się wspinamy. Czytałem, że około 750m, które przyjęli całkiem nieźle. Panie jednak zapomniały, że czasem kłamię...
Nietypowe przygotowanie roweru do jazdy
Tak, po prostu wsiadaj i jedź. To nie ma zastosowania tutaj. Nowa lodówka przyjechała dzień wcześniej i musieliśmy ją zostawić na korytarzu, blokując pozostawione w pokoju koła. Moglibyśmy albo pchać 100-kilogramową lodówkę po delikatnej linie, albo wystrzelić 12-kilogramowe koła przez okno. Wybrałam zjazd..
Kiedy o tym myślę, wydaje mi się, że kradniemy rowery . Chociaż… Jeszcze nie słyszałem o złodzieju rowerów w koszulce rowerowej i kasku „w ruchu”…
Misza również ćwiczyła rano. Po prewencyjnej kontroli odkryłem zerwany kabel do przetwornicy 2x w rowerze mojej córki. Niestety w sobotę rano nie było możliwości udania się do serwisu. Aby dopełnić fabułę, kazałem Káji (córce) mieć mniej biegów, bo nie dało się przerzucić nawet z przodu. Na ten wyjazd miała nie 2x11 tylko 1x11 .
Od Pilzna do Pňovanský most
Z teoretycznie pokonanych 750 metrów wyszło 1208 metrów, o czym przekonałem się dopiero po przybyciu na kemping. Wydawało mi się też, że mamy tam za dużo wzniesień. Jednak naszą uwagę rozpraszał ciągły przeciwny wiatr . Pobierz mapę tutaj...
Po pierwszych kilometrach zatrzymujemy się na lody. Kobiety i dzieci mają jedną wspólną cechę. Można ich przekupić słodyczami, więc stawiam na tę kartę. Po zdjęciu można stwierdzić, że dobrze się spisałem.
Następnie kontynuujemy. Wkrótce znowu się zatrzymamy. Misza krzyczy do nas: Stop!!! Opętał mnie gołąb, dostałem pełną dawkę”. Odpowiadamy jej: „Widzisz, gdybyś jechała tak szybko jak my, to by się nie stało. „Tę pamiętną rodzinną chwilę uwieczniłem na zdjęciu. Ktoś robi zdjęcia pomników, zamków i innych skał, a ja fotografuję poturbowanych rowerzystów.
Przez następne 15 kilometrów nic poważnego się nie wydarzyło. Nikt nie był zajęty, więc dość nudno . Robimy więc przerwę na jedzenie, bo nie mieliśmy czasu na śniadanie z powodu majstrowania przy niedziałającej lodówce i „jazdy na rowerze”. W oddali widzę kurczaki, więc idę je obejrzeć. Ale oni też przyszli mnie obejrzeć. Po 10 minutach grania, kto dłużej wytrzyma gapiąc się, poddaję się.
Wsiadamy na rowery i jedziemy w kierunku mostu Pňovanský most. Nie lubię tej sekcji, ponieważ przeszkadzają mi wysokości. Ostatnim razem, gdy patrzyłem w dół, nie czułem się dobrze.
Raz przez to przejechałem. Paradoksalnie nie miałem nic przeciwko przejechaniu mostu rowerem. Ale na końcu mostu zauważyłem tabliczkę "rowerzyście zejdź z roweru", więc od tamtej pory chodzę tam dla zachowania przyzwoitości.. Dzisiaj obyło się bez zbędnego marudzenia..
Z Hracholuska do obozu Karolina
Do przejechania mieliśmy około 30 km. Umówiliśmy się na przerwę na kawę gdzieś po drodze. Myślałem, że w każdej wiosce jest przynajmniej jeden pub. Mówią jednak, że myślenie oznacza, jak wiedzieć . A myślałem, że po drodze będą knajpy i złote rybki howno-howno. Ale wtedy wiedziałem, że w obozie jest restauracja . Robimy więc krótką przerwę na poboczu drogi i ruszamy dalej...
Większość powierzchni stanowiły drogi. Mogliśmy mieć do tego szuter/drogi a nie rowery MTB. Gdzie w dodatku wszyscy mamy opony crossowe przeznaczone do użytku w terenie. Większość rowerzystów MTB nosi pełne buty szutrowe. Na takiej nawierzchni na 66 km przy stałym wietrze to niekończąca się walka. Ten, kto jest prawdziwym bikerem, a nie MTB z sercem do szosy, która jeździ tylko po szutrze i asfalcie, wie o czym mówię. Ale to nie ma znaczenia, walczyliśmy z tym.
Wreszcie na kempingu Karolina - 66 km / 1208 metrów przewyższenia
Po wyczerpującej jeździe docieramy na kemping Karolina. Obóz znajduje się w miejscowości Planá w regionie pilzneńskim w środku lasu. I dlatego tam pojechaliśmy . To, co podobało mi się na kempingu jako motocykliście, to uchwyty na rowery. Po prostu wieszasz go pod siodłem i gotowe. I to bez ryzyka zarysowanego widelca.
Potem przyszła nagroda. Zamawiamy kotlety z kurczaka z frytkami. Opierając się na moich doświadczeniach z innych obozów, nie mogłem się doczekać tego posiłku. Wszędzie podawali mi to tłuste jak świnie. Ku naszemu zdziwieniu stek z kurczaka miał naprawdę 200 gramów i był bardzo soczysty . A frytki? Lepsze niż jakikolwiek napój bezalkoholowy. Cena za posiłek wynosiła 145 CZK, co jest do zaakceptowania. W takich bawarskich Niemczech za ten sam posiłek zapłaciliśmy 10€, czyli o 105 CZK więcej i to było obrzydliwe .
W drodze do toalety zainteresował mnie plakat plebiscytu na obóz roku, który został dość zabawnie umieszczony. Operator zapewne chciał dać do zrozumienia, że nikt go nie oszuka. I dlatego jego obóz zajął w tym plebiscycie pierwsze miejsce w regionie pilzneńskim.
Zakwaterowanie w obozie
Mieszkaliśmy w apartamencie z własną toaletą i prysznicem. Oprócz tego znajdowało się w nim całe wyposażenie takie jak kuchenka mikrofalowa, lodówka, czajnik, kuchenka i różne naczynia. W końcu wszystkie rodzaje zakwaterowania są tak wyposażone, ale nie wszystkie mają własny prysznic. Dlatego wybraliśmy mieszkanie...
Inne wskazówki dotyczące zakwaterowania, które możesz wykorzystać w obozie, znajdziesz tutaj :
- wyposażone domki (bez prywatnego prysznica, ale wszystkie inne udogodnienia)
- domki mobilne (z własnym prysznicem)
- miejsca dla kamperów, przyczep kempingowych, domów mobilnych
- namioty
Jest dużo miejsca i różne oddzielne stanowiska dla namiotów i przyczep kempingowych. Podobało nam się to. Może następnym razem odwiedzimy kemping z własnym namiotem.
Restauracja na kempingu i wskazówka na wycieczkę rowerową w okolicy
Na stronie internetowej nie ma wystarczających informacji o restauracji, jednak na kempingu było jasne, że mają o wiele więcej. Po wczorajszym sznyclu nabraliśmy motywacji na kolejny posiłek. Mieliśmy pizzę. Najpierw tylko dwa, potem zamówiłem więcej. Jedna pizza była również za 145 CZK i zdecydowanie była tego warta. . Oprócz tego mieliśmy pierniki za 35 CZK, które były bardzo tanie. Mówi się, że kawa jest najlepsza daleko i szeroko, więc wypiłem kilka podczas naszego pobytu. Jedzenie na obozie, gdzie głównie zapowiadano gotówkę, mile nas zaskoczyło. Ceny są akceptowalne do niskich, a jakość jest świetna. I tak właśnie mówię, kiedy patrzę na jedzenie i zaczynam „mierzyć” makra jak prawdziwy motocyklista.
Nie mam zdjęcia ciastek, ponieważ zjedliśmy je tak szybko, że mój aparat nie zdążył ich uchwycić. W takim razie proponuję Miszy i Káji wycieczkę rowerową, którą polecił mi właściciel kempingu. Według mapy to tylko 15 km i kilka metrów przewyższeń. Dziewczyny powiedziały, że ja to samo powiedziałam o drodze do obozu z Pilzna. Reakcja Miszy mówiła wszystko.. Konkretnie, powiedziała: Zjebałeś, prawda? Idziemy dziś do skrytek”.
Tymczasem Kája wzmocniona super pizzą Quattro Formaggi...
Z kempingu na Boněnovský vrch rowerem & Geocaching
Na rowerze jeżdżę sam. Teraz okłamałem sam siebie, bo mapa pokazywała mi, że wspinam się na jakieś 700 metrów. Wynik był jednak nieco inny: 1113 metrów na 30 km jazdy . Więc spróbowałem jeszcze raz, ile mogę znieść. Ale było warto. PLA Slavkovský les aka Boněnovský vrch był miłym wyzwaniem ze świetnym celem. Mapa - trasa do pobrania tutaj.
Cóż, oceńcie sami. Pod artykułem oczekuję zdjęć z Boněnovské vrch i od Was.
Miejsce jest ogrodzone. Jakieś 50 metrów za płotem jest krzyż (który mnie kopnął). Dotarłem do niego. Jednak krowy zaczęły się na mnie gapić zza jego pleców i wydawać dziwne odgłosy. Więc myślę, że ten lunch jest trochę bezczelny . Ale wtedy przyszło mi do głowy, że może to być pies albo byk. Po ponownym przeliczeniu mojej maksymalnej prędkości na rowerze i maksymalnego potencjalnego byka, zdecydowałem, że cofnę się za „płot” czyli jak to nazwać przewód pod napięciem.
A moje TOP zdjęcie tutaj. Nie mogłem czuć się bardziej wolny. W tym celu wespnę się na wszystkie wzgórza, które staną mi na drodze.
W międzyczasie dziewczyny udały się do skrytek. Ale w cyklobotach nad mokrą trawą. Ale spacer był super. Szkoda, że byliśmy w obozie tylko kilka dni. Nie możesz zrobić wszystkiego. Ale nie zazdroszczę im mokrych butów..
Pływanie w obozie
Na terenie kempingu znajduje się również basen. Niestety pogoda była zmienna. Jednak udało nam się jeszcze nacieszyć pogodą na pływanie . Woda była dla mnie za lodowata, ale za to przepięknie czysta iz widokiem na lasy i góry, który jest bezcenny. Pływanie w basenie jest oczywiście bezpłatne dla osób przebywających na kempingu.
Ocena końcowa obozu Karolina
Nawet nie wiem jak to napisać, więc powiem grzecznie . Ten obóz jest zajebisty . Wszędzie relaks, mili ludzie, jest też basen i na ceny też nie narzekamy, bo za te pieniądze zdecydowanie dostaliśmy więcej niż przyjechaliśmy. Już rozumiem, dlaczego ten obóz zajmuje czołowe miejsca we wszystkich rankingach obozów w Czechach. Pozytywy zdecydowanie przeważały nad negatywami, ale żeby być uczciwym, oto podsumowanie pozytywów i negatywów obozów.
Plusy obozu
- Dobry stosunek ceny do jakości jak na kempingową restaurację
- Przyjemna obsługa i ogólnie jakość usług
- Raj dla rowerzystów i pieszych
- Możliwość wypożyczenia grilla (a bez niego biwakować się nie da :-D)
- Zadbany basen
- Czyste pomieszczenia socjalne i zadbane domki/apartamenty
- Dobry rozkład zakwaterowania, w tym pola namiotowe i kempingowe
Wady obozu
- Stół do ping-ponga znajduje się w pobliżu koszy na śmieci
- Pogoda nam nie dopisała, więc na basen poszłam tylko raz :)))
- Sygnał komórkowy waha się lub zanika, a Wi-Fi jest tylko wokół restauracji / recepcji
Więcej o obozie w Karolinie |
Sprzęt | Dystans |
---|---|
0 km |
Komentarze
Dodaj komentarz